Chociaż w niedzielnym pojedynku z Polonią nie padło aż tyle bramek, co w sobotę to z pewnością gra w przewagach jest mianownikiem łączącym oba spotkania. W ćwierćfinale numer dwa tyszanie potrzebowali zaledwie sześciu minut, aby objąć prowadzenie. Mateusz Bryk przyłożył z niebieskiej podczas podwójnej przewagi i Filip Landsman musiał wyciągać gumę z siatki. Pięć minut później było już 2:0 po trafieniu pod poprzeczkę Jakuba Witeckiego.

Trójkolorowi szybko wyciągnęli wnioski z pierwszego spotkania i tym razem nie dali się zaskoczyć w pierwszych sekundach drugiej odsłony. Tym razem w drugiej tercji nie padły żadne gole. Chociaż GKS miał swoje szanse to za każdym razem na posterunku stał Filip Landsman.

O ile przez większość sezonu można było mieć wiele zastrzeżeń do tego, jak tyszanie rozgrywają przewagi to przed najważniejszym etapem rozgrywek GKS dopracował ten element gry. W ostatnich dwudziestu minutach spotkania z Polonią podopieczni trenera Gusowa dwukrotnie wykorzystali atut jednego zawodnika więcej. Najpierw na listę strzelców wpisał się Adam Bagiński, a później Alex Szczechura, który po slalomie pomiędzy zawodnikami Polonii wpakował gumę do siatki.

GKS Tychy - TMH Polonia Bytom 4:0 (2:0, 0:0, 2:0)
1:0 Mateusz Bryk - Gleb Klimenko - Artyom Mentsiuk 5/3 (06:11)
2:0 Jakub Witecki - Radosław Galant- Kamil Kalinowski (11:02)
3:0 Adam Bagiński - Michał Kotlorz (43:23) 5/4
4:0 Alexander Szczechura - Gleb Klimenko - Bartłomiej Pociecha (49:05) 5/4

GKS Tychy: Murray (Lewartowski) - Pociecha, Ciura; Galant, Kalinowski, Witecki - Bryk, Górny; Komorski, Rzeszutko, Bagiński - Gazda, Jachym; Bepierszcz, Cichy, Szczechura - Kotlorz, Kaznadzei; Klimenko, Mentsiuk, Huovinen.